Święty geek internetowy

 

Został błogosławionym i patronem internetu.

 

Święty geek

Carlo Acutis był Włochem, ale urodził się w 1991 roku w Londynie (gdzie jego rodzice pracowali). Jako młody chłopak złapał bakcyla komputerowego. Interesowało go wszystko: gry, programowanie, muzyka komputerowa oraz oczywiście internet.

Dziś nazwalibyśmy go "geekiem". Kochał algorytmy, nosił koszulkę z tytułem "Naukowiec Informatyk".  Bardzo lubił muzykę i uczył się grać na saksofonie. W wieku dwunastu lat (po zakończeniu zawodowego kontraktu rodziców), przeprowadził się do Mediolanu. Tam Carlo zaczął wspierać lokalny Caritas. Dzielił czas na szkołę, muzykę, pomoc w stołówce i zajęcia dla dzieciaków ze świetlicy. Wraz z przyjaciółmi zaczął również tworzyć projekty informatyczne w szkole.

Najważniejsze wartości Carlo wyniósł z domu, ale potrafił rodziców zaskoczyć dojrzałością. W wieku siedmiu lat chciał już pójść do Pierwszej Komunii. Po zdaniu testu, który zalecił ksiądz, okazało się, że był bardziej dojrzały, niż trzy lata starsze dzieci, z którymi przygotowywał się do Sakramentu. Po uroczystości przyjęcia Eucharystii, codziennie starał się przyjmować Komunię i być na Mszy Świętej, często też modlił się przed Najświętszym Sakramentem i odmawiał różaniec.

Pierwszy miał odwagę wykorzystać internet do ewangelizacji.

Podczas wizyty w jednym z muzeów, Carlo trafił na wystawę mówiącą o cudach eucharystycznych. Ponieważ on, tak obeznany z internetem, nie zdawał sobie wcześniej sprawy, że takie cuda istnieją, pomyślał, że takich osób na świecie musi być znacznie więcej. Zainteresował się tworzeniem stron internetowych, żeby założyć portal o cudach eucharystycznych uznanych przez Kościół. Strona cieszyła się bardzo dużym zainteresowaniem, również poza granicami Włoch. Postanowił, że wykorzysta internet do ewangelizacji. Zaczął tworzyć inne strony, twierdząc, że Ewangelia w wirtualnym świecie jest niezbędna. Carlo wyprzedzał swoim myśleniem innych.

W wypracowaniu napisał kiedyś: "Jerozolimę mamy pod domem", pisząc o tym, że Boga nie trzeba szukać daleko i jeździć za Nim lub Jego cudami, jest On obecny w każdym kościele, a cuda w nas. 

 

Zmierzyć się z najważniejszym.

Pod wpływem natchnienia Carlo nagrał wideo, w którym poprosił, aby w przypadku śmierci pochowano go w Asyżu. Ostra postać białaczki rozwinęła się bardzo szybko. Dwa miesiące przed śmiercią, Carlo nie wiedział jeszcze, że choruje. Gdy choroba już zaatakowała, szybko się z nią pogodził i dodał, że chciałby, aby wszystkie łaski, jakie Bóg dla niego jeszcze ma, ofiarował papieżowi i Kościołowi. Zmarł, mając zaledwie 15 lat w dniu 12 października 2006 roku i zgodnie z prośbą spoczął w mieście św. Franciszka.

Nicola Gori, promotor sprawiedliwości w procesie beatyfikacyjnym podał do wiadomości, że ekshumacja ujawniła cud dotyczący ciała Acutisa: pomimo upływu 12 lat od pogrzebu, pozostało ono w stanie nienaruszonym.  Dzisiaj Carlo jest już Czcigodnym Sługą Bożym, a jego proces beatyfikacyjny właśnie się toczy.

Wspaniałe jest to, że był człowiekiem kompletnym. Miał w sobie trzy różne światy: ten codzienny, wirtualny oraz duchowy. Internet zachęca nas do ubierania masek. Potrafimy być kimś zupełnie innym we wspólnocie, kimś innym w domu, a jeszcze całkowicie coś innego robić w świecie wirtualnym. Ten ostatni świat bywa najniebezpieczniejszy, bo daje całkowitą anonimowość. Carlo był sobą i zawsze ten sam, kierował się jednym zestawem wartości i nie uważał, że te różne sfery dają mu prawo do bycia, kim chce i kiedy chce. Wiedział, że życie ma jedno i świat też tak naprawdę jest jeden, choć widzi się jego różne warstwy. Wykorzystywał je dla wspólnej sprawy: Boga zaprosił do Internetu, Internet do Kościoła, a jedno i drugie wykorzystywał do pomagania.

Zwróćmy uwagę na jakże prawdziwe powiedzenie Carlo -  

Wszyscy rodzą się jako oryginały, ale wielu umiera jako fotokopie”.

 

Na podstawie artykułu Szymona Żyśko - dziennikarza i redaktora DEON.pl,

***

 Cytat z Kardynała Angelo Comastri:

”Być zawsze zjednoczonym z Jezusem, oto mój plan na życie”. Tymi prostymi słowami Carlo Acutis, chłopiec, który zmarł na białaczkę, przedstawia istotę swojego krótkiego życia: żyć z Jezusem, dla Jezusa, w Jezusie. (…) “Cieszę się, że umieram, ponieważ przeżyłem swoje życie, nie marnując nawet jednej minuty na to, co nie podobałoby się Bogu.” Nas także Carlo prosi o to samo: prosi o to, by dać świadectwo Ewangelii poprzez pryzmat naszego życia, tak aby każdy z nas mógł być światłem, które oświetli drogę innym.